Nie głosuj, jak nie musisz
Jeśli nie jesteś pewien, kogo wybrać, nie idź na głosowanie. Wybierz się do kina lub na spacer. Demokracja nic nie straci na twojej nieobecności – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Dominik Zdort
Jak przed każdymi wyborami rozpętała się akcja namawiania ludzi do głosowania. Niektóre gazety i rozgłośnie radiowe rozpisały nawet konkursy na hasła mające dopingować do tego obywateli. Promowane w mediach wezwania są różne, od inteligentnych i sympatycznych („Zawsze szanuj dobre wzory, szoruj z babcią na wybory”) po mniej wysublimowane („Nie rydzykuj. Głosuj. Urna twoja mać”). To zresztą nic nowego, walka o frekwencję trwa przed każdymi kolejnymi wyborami. Przed referendum europejskim rozpętała się nawet prawdziwa histeria. Dla politycznego celu, jakim było osiągnięcie frekwencji niezbędnej, aby wprowadzić Polskę do Unii, zdecydowano się nawet na złamanie utrwalonej w Polsce zasady jednodniowego głosowania, rozciągając referendum na sobotę 7 i niedzielę 8 czerwca 2003 roku. Wszystko to nie byłoby potrzebne, gdyby nie istniał bezsensowny przepis konstytucyjny, według którego do uznania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta