Prawda rozsiana po różnych partiach
Na początku lat 90. udzielanie rad politykom przez biskupów było uzasadnione. Dziś, gdy weszliśmy na właściwe tory, przestrzegajmy autonomii Kościoła i państwa – mówi metropolita warszawski w rozmowie z Ewą K. Czaczkowską i Piotrem Semką
Rz: W niedzielę wybory. W sierpniu, jeszcze przed ogłoszeniem ich terminu, biskupi apelowali, żeby zmienić jakość debaty politycznej, odejść od języka agresji. Czy ta przestroga została wysłuchana? Czy myśli Ekscelencja, że ludzie pójdą głosować?
Wciąż słyszę pytania, dlaczego zaangażowanie polityczne obywateli jest tak małe. Po pierwsze wielu wyborców sądzi, że ich wpływ na to, kto będzie wybrany, jest niewielki. Ordynacja jest taka, że do Sejmu można wejść z paroma tysiącami głosów. Wystarczy, że kandydata pociągnie lider listy. Po drugie, zbyt wielu kandydatów wchodzi na listy z ulicy. W efekcie ludzie, którzy byli przedtem nikomu nieznani, zasiadają w parlamencie. Ich kompetencja nie została sprawdzona na poziomie samorządu. To zniechęca wyborców. Powoduje u nich brak wiary, że mogą cokolwiek zmienić. I to jest pewnie kwestia do naprawy ze strony prawodawstwa.
Nie tylko ordynacja wyborcza budzi krytyczne refleksje biskupów.
Owszem. Wywleka się u nas na światło dzienne to, co bywa nazywane kuchnią polityczną. Ciągle to powtarzam, że wprowadzanie konfliktów politycznych do mediów nie czyni polskiej polityki lepszą. Żadna gospodyni nie pokazuje, jak się robi potrawy. Jeżeli politycy uprawiają przed kamerami pyskówki i pokazują niski poziom dyskusji, jeżeli pokazują partyjne, a nie propaństwowe myślenie o Polsce, to wyborców...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta