Nie lubię dosłowności
Dzięki systematycznemu oglądaniu Teatru TV w latach 70. dowiedziałem się wielu rzeczy, o których inaczej bym nie miał pojęcia, bo nie byłem wtedy molem książkowym - mówi Zbigniew Zamachowski
Pamięta pan Jerzego Pawłowskiego?
Tak.
Jako sportowca?
I jako sportowca, i jako człowieka zamieszanego w jakieś niejasne zdarzenia natury szpiegowskiej. Dopiero kiedy byłem starszy i nieco więcej rozumiałem, zacząłem czytać o Jerzym Pawłowskim i dowiedziałem się, że był prawdziwym mistrzem w szermierce. Czy to, czego dowiedział się pan o nim przy okazji realizowania sztuki, zrewidowało pański pogląd na jego temat?
Zdecydowanie tak. Fantastyczne było dla mnie odkrywanie zakamarków jego bogatej osobowości. I teraz myślę, że najbardziej pasuje do niego określenie „gracz”. Był też królem życia. Potrzebował dużo adrenaliny, żeby zwyczajnie funkcjonować, o wiele więcej niż przeciętny człowiek. Szukał jej nie tylko w sporcie, ale i w życiu. Nie stronił od mocnych, niebezpiecznych wrażeń. Sądzę, że właśnie stąd wzięła się też jego działalność szpiegowska. Znacznie bardziej chodziło mu o silne emocje niż o potrzebę służenia komukolwiek. Łagodnie pan opowiada o czynach, za które prawo przewiduje bardzo surowe konsekwencje.
Myślę, że trzeba też pamiętać, w jakich czasach Jerzy Pawłowski urodził się i dorastał. Jego współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa rozpoczęła się niedługo po wojnie, gdy był bardzo młodym człowiekiem. Pewnie nie miał wtedy możliwości wyboru, szantażowano go przeszłością ojca AK-owca. Ale nie sądzę, by jego szpiegowska działalność...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta