Zdolność kredytowa spada z miesiąca na miesiąc
Rozmowa z Michałem Macierzyńskim - analitykiem portalu bankier.pl Jeszcze rok temu ten, kogo było stać na zaciągnięcie kredytu, zastanawiał się nad kupnem mieszkania za pożyczone pieniądze, aby zarobić na inwestycji. Latem przyszło pierwsze otrzeźwienie: ceny nieruchomości zatrzymały się, a stopy procentowe poszły w górę. W efekcie raty kredytu złotowego wzrosły w ciągu ostatnich 12 miesięcy średnio o 20 proc. Już w połowie tego roku będzie to nawet 25 proc.
Rz: Czym się różni dzisiejsza
sytuacja na rynku kredytów hipotecznych od tej sprzed roku?Michał Macierzyński: Na rynku zmieniło się przede wszystkim nastawienie klientów. Rok temu deweloperzy i firmy zainteresowane wzrostem cen twierdzili, że będzie tylko drożej. Analitycy kilku firm podawali fantastyczne stopy wzrostu rok do roku. Atmosfera była gorąca. Kto tylko miał zdolność kredytową, zastanawiał się nad kupnem mieszkania. W wakacje 2007 r. ceny nieruchomości stanęły. Od tamtej pory można mówić o początku obniżek, które teraz mają miejsce.
Warto podkreślić, że obniżek widocznych w cenach transakcyjnych, a nie ofertowych. Właśnie w drugiej połowie 2007 r. zaczął się kryzys kredytowy w USA, a my byliśmy po drugiej podwyżce stóp procentowych. WIBOR wzrósł wówczas o ponad pół punktu procentowego w stosunku do historycznych minimów. Ludzie zaczęli się więc powstrzymywać z kupnem nieruchomości. Deweloperzy to zauważyli. Panicznie boją się jednak nie tylko słowa „spadek”, ale również „stagnacja”. Dlatego cały czas próbują nas przekonać, że to tylko chwilowy przystanek i za chwilę ceny pójdą w górę. Muszą tak mówić, bo oznacza to groźbę bankructwa dla wielu uczestników rynku, w tym dla pośredników kredytowych, biur nieruchomości, również mediów. Na spadkach nikt nie zarabia i nie są one...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta