Liczenie owiec
Po sześciu godzinach zjazdu w sprawie korupcji okazało się, że wszyscy tracili czas, a niektórzy jeszcze resztki dobrego imienia. Zebranie w Warszawie było kompletnie pozbawione sensu. Planowaną dymisję zarządu można było ogłosić tuż po sobotnim spotkaniu z ministrem sportu. Też byłyby flesze, kamery, wywiady, może tylko mniej oklasków. Przeprosiny również prezes mógłby wówczas dołączyć w pakiecie, bez ściągania na niedzielę z różnych stron kraju blisko dwustu osób.
Cała reszta była kompromitacją. Puste przemowy, wrzucanie sobie kamyków do ogródka i perła w koronie tego bałaganu: projekt rewolucji w pierwszej i drugiej lidze wyciągnięty z kapelusza, opracowany w tajemnicy nawet przed niektórymi delegatami, bo nie znaleźli go w dokumentach zjazdu. Nie wiedzieli, do czego się odnoszą, zabierając głos, poczuli się oszukani i trudno się dziwić, że zjazd w końcu przerwano.
Ten projekt był puczem przygotowanym przez szefów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta