Lech upokorzył bezradną Legię
Podopieczni Jana Urbana zdołali oddać tylko jeden celny (ale niegroźny) strzał na bramkę Lecha. Efekt? Ekipa z Poznania wygrała ligowy mecz w Warszawie po raz pierwszy od 13 lat.
Sytuacja Legii byłaby lepsza, gdyby nie postawa Marcina Smolińskiego. 23-letni pomocnik jeszcze przed przerwą opuścił boisko po otrzymaniu dwóch żółtych kartei. Szczególnie za drugą pretensje miał do niego trener Jan Urban.
– Po tym, jak Marcin zszedł z boiska, mogliśmy już walczyć jedynie o remis. „Smoła“ w pełni zasłużył na czerwoną kartkę. Nie można robić wślizgów w środku boiska, gdy nie ma żadnego zagrożenia. Marcin jest załamany. Niestety, dopiero po fakcie zdał sobie sprawę z tego, jaką głupotę zrobił – mówił po meczu szkoleniowiec Legii.
Sytuacja, w której Smoliński w 41. minucie faulował Dawida Kucharskiego, była jedyną godną odnotowania z pierwszej połowy. Emocji nie dostarczyli kibicom piłkarze, za to zadbali o nie fani wspólnie z ochroną.
Ci pierwsi, zgromadzeni na trybunie krytej, rozpostarli olbrzymie płótno z podobizną właściciela klubu Mariusza Waltera z czerwoną gwiazdą na czapce. Niewiele brakowało do szarpaniny między nimi a ochroną, która chciała płótno odebrać. To pierwszy taki przypadek w konflikcie między kibicami a sponsorem odnotowany na „Krytej“.
W drugiej części gry Lech zaatakował, chcąc wygrać w stolicy pierwszy raz od maja 1995 roku. 1200 kibiców z Poznania na gola czekało do 85. minuty. Wówczas Jana Muchę strzałem głową pokonał Przemysław Pitry. Okazję do wyrównania miał jeszcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta