Udawana ligowa piłka
Rozmowa z Mirosławem Drzewieckim, ministrem sportu i turystyki
Rz: Czy pan postawił zarządowi PZPN ultimatum, żądając od jego członków podania się do dymisji?
Mirosław Drzewiecki: Nie miałem takiego prawa. Spotkałem się z członkami zarządu w przeddzień zjazdu i uświadamiałem im, w jakiej sytuacji wszyscy się znaleźliśmy. Odwołałem się do ich odpowiedzialności i poczucia honoru, jedynie apelując o podanie się do dymisji. Powiedziałem, że tak jak polityk powinien mieć coś takiego jak odpowiedzialność polityczna, tak w przypadku tych władz można mówić o odpowiedzialności moralnej. I czułem, że wiele osób ma świadomość tej sytuacji. Kto nie jest przyspawany do stołka, a czuje, że mógłby nadal pracować dla polskiej piłki, może to robić. Pod warunkiem, że nie ciążą na nim żadne zarzuty korupcyjne. Ale generalnie – trudno robić odnowę przy pomocy starych ludzi, bo kibice nie uwierzą w ich dobre intencje.
Dymisja jest postrzegana jako przyznanie się do winy i dlatego wielu działaczy nie chce tego zrobić, bo przecież nie wszyscy ponoszą winę.
Nikt tego nie mówi. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Mój apel miał na celu umożliwienie powołania nowych władz. Mogą się w nich znaleźć dotychczasowi członkowie zarządu. Odpowiadam w ten sposób jednoznacznie na plotki, jakobym wymusił na obecnych członkach rezygnację z kandydowania w najbliższych wyborach. Nie mogłem tego zrobić i nie miałem takiego zamiaru.
Skąd...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta