Muzyka ułatwiająca wyrażanie uczuć
Branford Marsalis Quartet. Słuchając tytułowego utworu z albumu „Eternal” (2005 r.) Branforda Marsalisa, mam wrażenie, że to apogeum jazzowej improwizacji. I nie dziwi mnie, że Mariusz Adamiak uważa kwartet saksofonisty za najważniejszy zespół współczesnego jazzu.
Przypomina mi się koncert JVC Jazz Festival Warsaw 2006 na Torwarze, kiedy Branford i jego muzycy zagrali ten temat na bis. 20 minut absolutnej wirtuozerii i ekspresji w łagodnym, wręcz balladowym temacie. Ta jedyna w całym koncercie kompozycja lidera zabrzmiała jak legendarna „A Love Supreme” Johna Coltrane’a, uderzając intensywnością zawartych w improwizacjach uczuć. Tęsknię za tamtym koncertem, bo muzyki tak nasyconej emocjami słucha się rzadko. Z nostalgią wspominam też spotkanie z tym wspaniałym muzykiem w hotelu na warszawskim Nowym Mieście, kiedy na luzie opowiadał o dokonanych właśnie nagraniach z Anną Marią Jopek na album „ID”, o własnej wytwórni płytowej, o przyjaźniach, o problemach współczesnego jazzu.
Sposób na zwykłego człowieka
– Muzycy wiedzą wszystko o tym, co grają, ale przecież grają dla ludzi, którzy nie mają tej wiedzy. Muszą znaleźć sposób, jak muzyką opowiedzieć o zwykłych problemach i uczuciach, jak wyrazić radość czy smutek. Zbyt często myślą wtedy o skalach, tonacjach, nutach – mówił.
– Kiedy pianista Joey Calderazzo zaczynał grać w moim zespole, wykonywaliśmy balladę „A Thousand Arms”. Nie potrafił się w niej znaleźć. Po tygodniu spytał mnie, czy słusznie gra w stylu Keitha Jarretta. – Hey man – powiedziałem mu – ten kawałek jest o śmierci. Pomyśl o czymś najsmutniejszym, co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta