Nudny półinteligent
Z profesorem Ianem Kershawem rozmawia Piotr Zychowicz
RZ: Zaprosiłby pan Adolfa Hitlera na swoje przyjęcie urodzinowe?
Absolutnie nie! Zdominowałby wszystkich innych gości. Nie pozwoliłby się nikomu odezwać i godzinami by paplał. Zanudziłby nas.
Czyli Hitler był nudny?
Bardzo. Oczywiście po tym, jak został kanclerzem, otaczał go pewien nimb władzy, potęgi, który przyciągał wielu ludzi. To mogło robić wrażenie na części rozmówców. Kontakty z nim mogły otworzyć drogę do wielkiej kariery. Jako osoba nie był jednak specjalnie fascynujący. Recytował w kółko te same długie monologi. Jego biedne sekretarki i adiutanci musieli codziennie wysłuchiwać tych samych teorii, anegdot i opowieści.
Słynne wieczorne pogadanki?
Dokładnie. Słuchający ich ludzie z całym wysiłkiem woli utrzymywali otwarte powieki do drugiej, trzeciej nad ranem, kiedy Hitler się nagadał. Już jako młody człowiek – widać to choćby we wspomnieniach jego przyjaciela z lat młodości Augusta Kubizeka – był zarozumialcem, któremu wydawało się, że wie wszystko o historii, muzyce, architekturze i literaturze. Był człowiekiem, który nie potrafił przestać mówić.
Czy jego wiedza była głęboka?
On faktycznie dużo czytał. Ale głównie różnego rodzaju streszczenia i bryki dla leniwych uczniów. Właśnie dlatego mógł się popisywać erudycją. Miał świetną pamięć. Do cyfr, faktów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta