Trzecia wolta prezesa
Prezydent trzykrotnie proponował Piotrowi Kownackiemu pracę. Kownacki zgodził się, dopiero gdy krążyły już pogłoski, że stanowisko szefa kancelarii wkrótce będzie wolne, bo Anna Fotyga planuje odejście
Wraz z przyjściem Piotra Kownackiego do Kancelarii Prezydenta skończyła się w pałacu era kiepskiej polityki informacyjnej. A członkowie rządu Donalda Tuska, którzy ironicznie wypowiadali się o głowie państwa i jego urzędnikach, znaleźli w nim twardego przeciwnika.
Gdy minister Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera, starał się obrazić Lecha Kaczyńskiego, przyrównując go do postaci osła ze „Shreka”, który namolnie zabiega o to, żeby ogr wybrał go na swego towarzysza, Kownacki natychmiast odbił piłeczkę.
– To niemożliwe, żeby minister Nowak coś takiego powiedział, dorosły człowiek nie może się tak zachowywać – stwierdził. – Tylko postać z kreskówki może opowiadać takie rzeczy.
– Kownacki to człowiek, który nie da sobie dmuchać w kaszę – mówi o byłym współpracowniku Jacek Jezierski, szef NIK. – Potrafi jedną ironiczną uwagą ugodzić człowieka do żywego. A poza tym jest doskonałym organizatorem pracy, więc w kancelarii wszystko będzie chodziło jak w zegarku.
Lepszy biznes niż urząd
Pierwszą propozycję pracy w Kancelarii Prezydenta Kownacki otrzymał jeszcze w czasach, gdy jej szefem był Andrzej Urbański.
– Chodziło o stanowisko średniego szczebla. Odrzucił ją bez wahania – opowiada Mirosław Sekuła, który był wówczas prezesem NIK, a Kownacki wiceprezesem.
Po raz drugi zaproponowano mu funkcję wiceszefa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta