Trochę słodszy kapitalizm
Donald Tusk, wyczulony na sondaże i flirtujący z SLD, testuje nowe populistyczne wody. Podatek od luksusowych samochodów to społecznie groźny eksperyment
Lato 1975. Głęboka epoka Gierka. Nowy Świat miał wtedy tylko dwie kawiarnie, ale za to ogromny sklep chemiczny przy Foksal. Pustą ulicą sunie nowiutki wóz, chyba BMW. Mocno odstaje od warszaw, syren i kilku fiatów. W środku Andrzej Jaroszewicz, syn ówczesnego premiera. Otwarte okna, skórzane siedzenia. Telefonów komórkowych nie było, ale władza miała krótkofalówki. Ludzie na przystankach powtarzali, że „młody” wydawał przez nią polecenia. Nie wiem, co mówił, ale pamiętam, jak parszywie się czułem. Nieliczni z nas mieli w rodzinie samochód, a jeżeli nawet, to doświadczyli wielu upokorzeń, żeby go zdobyć.
To prawda, że i dziś nie wszyscy w równym stopniu uczestniczą w skoku cywilizacyjnym. Rozpiętość dochodów jest duża i rośnie. Różnica miedzy fiatem punto a wyposażeniem jaguara XF pewnie jest nawet większa niż między tym, czym poruszał się Jaroszewicz, a syrenką. Czy to świadczy o niesprawiedliwości społecznej i daje rządowi moralne prawo do specjalnych podatków od luksusowych samochodów?
Uszlachetnianie aż do mdłości
W miarę jak globalizuje się kryzys, globalizują się też proste recepty na wyjście z niego. Uzdrawianie świata podatkami od bogactwa, przymusowa redukcja zarobków bankierów. No i ten „liberalny kapitalizm” – sprawca wszelkiego zła według lewicowych popideologów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta