Świetlicki trup?
Krakowski poeta wypadł z łask młodej lewicy. Okazało się, że ma charakter
Takiego pojedynku na miny w polskiej kulturze dawno nie było. W roli Miętusa Marcin Świetlicki – poeta, wokalista, ostatnio także autor kryminałów, legenda tzw. pokolenia „bruLionu”, typ szorstki, depresyjny, nieprzewidywalny. W roli Syfona Piotr Marecki – redaktor kwartalnika „Ha! art”, zaangażowany w budowę nowego środowiska lewicowego w Polsce, typ gładki, zdrowy na ciele, do bólu przewidywalny.
Groźne miny to znak firmowy Świetlickiego. Niedoszły poeta przeklęty, buntownik, o którym „nic nie ma w konstytucji”, przybierał je w latach 90. ubiegłego stulecia wielokrotnie, najpierw w poezji i wywiadach, a później na scenie jako lider Świetlików. Z czasem jednak przełamał tę autokreację. W 2007 r. pozwolił Wojciechowi Bonowiczowi ułożyć ze swoich „wierszy religijnych” tom „Nieoczywiste”, a nawet odebrał Nagrodę Poetycką im. księdza Jana Twardowskiego.
Teraz, w wywiadzie dla „Dziennika”, wyśmiewa swoją młodzieńczą buńczuczność i określa się jako anarchokonserwatysta. W znacznym stopniu identyfikuje się z bohaterem własnych kryminałów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta