Nawet nie płakałam
Agnieszka Radwańska o niespodziewanej porażce w pierwszej rundzie z Kateryną Bondarenko 6:7 (7-9), 6:4, 1:6
RZ: Kogo bardziej nie dało się w Melbourne pokonać: rywalki czy samej siebie? A może warunków na korcie?
Agnieszka Radwańska: Pogoda pogodą, ale gra zupełnie mi się nie kleiła. Zwłaszcza w I secie. Zresztą wielkiego tenisa nie pokazałam w całym meczu. To nie był mój dzień. Podejrzewałam, że nie będzie tak prosto wygrać z Kateryną, bo ona nie gra zbyt często uderzeń na raz, zdecydowanie woli dłuższe wymiany. Udowodniła to w tym meczu.
Pani miała za to aż 51 niewymuszonych błędów. Z czego one wynikały?
Nie mogłam sobie poradzić z silnym wiatrem. Wyczyniał cuda z piłką, uniemożliwiał mi prowadzenie mojej gry. Kiedy już rozgrzałam się walką i zaczęłam przyzwyczajać do warunków, cały czas posyłałam piłkę na minimalne auty albo drut (net cord – taśma wieńcząca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta