Zbawca Kenii mieszka w Ameryce
Kenijczycy pokładają w Obamie wszystkie swoje nadzieje i pragnienia. Stał się dla nich superbohaterem, który zbawi świat. Tylko nieliczni nie spodziewają się cudu
Boniface jest dziś dumny, bo ma na sobie dżinsy z amerykańskich darów. Kiedy pytam, o czym marzy, 12-letni pastuszek nie waha się ani chwili: – Chciałbym żyć w Ameryce, tam jest super. Tam jest Obama!
A tu, na wsi? Tu jest bieda, busz i stado kóz, którym opiekuje się razem z najlepszym kumplem. Dał mu w dowód przyjaźni drogocenny prezent. Boniface wskazuje na głowę kolegi. Zdobi ją kolorowa opaska z napisem „Obama”. Obaj są sierotami, stracili domy w zamieszkach przed rokiem. Ich wyobrażenie o Ameryce sprowadza się do zawartości paczek przysyłanych przez organizacje charytatywne i coca-coli sprzedawanej w sklepie, którego ścianę także zdobi kalendarz z Obamą.
Narodowy uniform
W Nairobi nowy amerykański prezydent, którego ojciec był Kenijczykiem, jest wszechobecny. Okładki gazet z jego zdjęciami leżą na chodnikach jak dywany, kioskarze oferują też zbiory przemówień, broszury, zachowali nawet stare wydanie miesięcznika „New African” ze szczegółową biografią polityka. Z uwagi na utrzymujący się popyt...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta