Czy można kochać oprawcę
Rozmowa ze Stephenem Daldrym. Reżyser wchodzącego jutro na ekrany „Lektora” mówi, że chciał inaczej spojrzeć na nazizm, a także zmusić widza do własnych ocen historii
Rz: „Lektor” wpisuje się w nurt filmów rozliczających traumy XX wieku. Ale dziś twórcy nie pokazują walk, bombardowań, śmierci. Mówią o konsekwencjach wojen, deformacjach, jakie wywołują one w psychice ludzi.
Stephen Daldry: Coś w tym jest. Zawsze podkreślam, że nie zrobiłem filmu o Holokauście. Chciałem pokazać problemy, z jakimi Niemcy borykali się po kapitulacji III Rzeszy. W swojej powieści Bernhard Schlink pyta: Co się stało z generacją, której młodość przypadła na czasy powojenne? Jak mieli żyć ludzie, którzy zorientowali się, że ich rodzice, dziadkowie, nauczyciele byli zamieszani w Holokaust?
Myśli pan, że kolejne pokolenia Niemców mają poczucie odpowiedzialności za wydarzenia XX wieku?
Jako chłopiec spędziłem trochę czasu w Niemczech, które były wówczas krajem usiłującym podnieść się do życia. Wiele lat później, jako dyrektor artystyczny Royal Court Theatre, współpracowałem z jednym z teatrów berlińskich. Potem też często tam bywałem. I zawsze czułem, jak bardzo przeszłość tkwi w Niemcach. Myślę, że do dzisiaj mają w sobie poczucie winy i dyskomfortu psychicznego.
Nie zamierzałem zapewnić widzom psychicznego komfortu - Stephen Daldry reżyser i scenarzysta
W kinie często ostatnio wracają do rozliczeń wojennych, szukając usprawiedliwień. Pokazują tych, którzy buntowali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta