Pozytywny snobizm
Z Juliuszem Windorbskim rozmawiamy w jego gabinecie w siedzibie Desy Unicum przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Panuje tu prawdziwie muzealnaatmosfera. Na ścianach wybitne dzieła polskich artystów: Matejki, Kossaka, Brandta, Boznańskiej, Wyczółkowskiego, Wierusza-Kowalskiego. Na biurku prezesa – rzeźba zakopiańska. W rogu gabinetu – japoński drewniany parawan, niezwykle kunsztowne dzieło z XVIII wieku.
Pan prywatnie też kolekcjonuje?
Juliusz Windorbski: Tak, od kilku lat. Zbieram rzemiosło artdecowskie, w tym: platery projektu Julii Keilowej, z wytwórni braci Henneberg, Norblina i Frageta. Dodatkowo kolekcjonuję malarstwo: obrazy klasycyzmu wileńskiego, Edwarda Karnieja, Ludomira Ślendzińskiego, Zofii Wendorff-Serafinowicz, Kwiatkowskiego. Mam również kolekcję malarstwa żydowskiego – polskich Żydów, którzy tworzyli w okresie międzywojnia i wojny, oraz międzywojenną porcelanę art deco z Ćmielowa.
Jak to się wszystko zaczęło? W 2004 r. zaczął Pan kierować Desą Unicum. Gazety pisały o Panu: „sprawny menedżer, bez wcześniejszego doświadczenia w sprzedaży dzieł sztuki”.
Gdy zaczynałem w tej branży, miałem praktycznie zerowe pojęcie o sztuce. Jednak ciągłe obcowanie z dziełami sztuki spowodowało, że praca szybko stała się moją pasją. Otaczanie się sztuką sprawia, że człowiek nabiera pokory – wobec samego siebie, ale też wobec historii. Uczy się, staje się bardziej wrażliwy. Dla mnie to jak uprawianie hobby w godzinach pracy. Oczywiście w wielu wypadkach to niebezpieczne i kłopotliwe. Przez mój gabinet przechodzi miesięcznie kilkaset bardzo ciekawych rzeczy i nawet gdybym chciał je wszystkie mieć na własność, nie ma takiej możliwości.
Czy w poszukiwaniu wyjątkowych rzeczy zagląda Pan czasem na targi staroci, jak ten na Kole? Albo na aukcje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta