Wolny „Zając” z unijnymi dotacjami
Jeden z najbardziej znanych złodziei samochodowych Rafał R. ps. Zając mimo kolejnych zarzutów cieszy się wolnością.
Mężczyzna siedział już za kradzieże aut. Wyszedł na początku roku. I nie zrezygnował z przestępczego zajęcia. Nadal kradnie, głównie toyoty. W kilku śledztwach „Zając” jest podejrzany o kradzieże i paserstwo zrabowanych aut .
Ostatnią wpadkę Rafał R. zaliczył na początku listopada w Wołominie, kiedy to przyjechał do dziupli zabrać części ze skradzionego wcześniej przez siebie na Woli mitsubishi lancer. Tam wpadł w policyjną pułapkę, a prokurator wystąpił z wnioskiem o areszt. – Za kradzież z włamaniem grozi do dziesięciu lat i to już jest powód, by podejrzany trafił za kraty – tłumaczy Arkadiusz Matusiak, szef wołomińskiej prokuratury.
Jednak tamtejszy sąd wniosek odrzucił, bo uznał, że nie ma obawy matactwa ze strony „Zająca”, a podejrzany nie ma powodów, by się ukrywać, bo prowadzi… warsztat samochodowy. – Dostałem na niego dotację z Unii Europejskiej – opowiadał w sądzie sam Rafał R.
Prokuratura zaskarżyła decyzję wołomińskiego sądu. Dziś jej wniosek rozpatrzy praski sąd okręgowy.