Daj nerkę, weź nagrodę
Tajemniczy pośrednik szuka wśród bezdomnych dawcy za pieniądze
Okolice poznańskiego Dworca Głównego. Wiata, pod którą chronią się przeganiani z dworca bezdomni. Na słupie ktoś przykleił ogłoszenie: „Poszukiwany dawca nerki. Dla ciężko chorego”. Podał telefon i dopisał: „Wysoka nagroda!”.
Chory, któremu nie zostało wiele czasu na potrzebny przeszczep? Bliski chorego? A może pośrednik w nielegalnym handlu organami?
„Nic się pan nie boi”
Dzwonimy i udajemy człowieka, który chce sprzedać nerkę. Odbiera mężczyzna. Nie sprawia wrażenia kogoś, kto z desperacji lub z rozpaczliwej troski o stan zdrowia bliskiej osoby rozwiesił ogłoszenia. Zadaje zdecydowane, konkretne pytania: – Skąd pan jest? Z Poznania? Ile ma pan lat? Jest pan zdrowy? Jest pan dawcą krwi?
Niechętnie przyznaje, że to, co proponuje, jest sprzeczne z prawem. Ale przekonuje, by nie obawiać się organów ścigania. – To nie jest legalne. Ale jakie to przestępstwo? Chce pan oddać nerkę, idzie do szpitala, wszystko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta