Zadośćuczynienie, czyli cierpienia lepsze i gorsze
Jeżeli ktoś jest w stanie udowodnić, iż odczuwa cierpienia dlatego, że cierpi osoba dla niego najbliższa, to powinien mieć możliwość dochodzenia zadośćuczynienia od sprawcy – uważa adwokat, wspólnik w Wojciechowski & Stopa Adwokaci
D zisiejsza konstrukcja zadośćuczynienia powinna być tak zmieniona, by możliwe było złagodzenie cierpień odczuwanych wyłącznie na skutek cierpienia żyjącej osoby najbliższej. Obecnie bowiem, jeżeli ktoś nie wykaże przed sądem rozstroju zdrowia lub naruszenia dobra osobistego, nie może liczyć na zadośćuczynienie. Wyklucza to treść art. 444 i 446 kodeksu cywilnego. Prosty przykład: mężczyzna pozostający w udanym związku małżeńskim na skutek ataku osoby trzeciej doznał uszkodzenia narządów rozrodczych. Nie może mieć dzieci. Z tej przyczyny jego żona odczuwa głębokie cierpienie związane nie tylko bezpośrednio z cierpieniami męża, ale też z utraconą szansą na udane małżeństwo i rodzicielstwo. Po krótkim czasie małżeństwo się rozpada, a oboje małżonkowie doznają głębokich urazów psychicznych.
Ważne pytania
Czy system prawny powinien lekceważyć cierpienia osób najbliższych dla bezpośrednio poszkodowanego odczuwane wyłącznie na skutek jego cierpień? Czy ustawodawca powinien zaprzeczać, że cierpienia danej osoby mogą być samoistnym źródłem cierpień dla jej najbliższych? Czy powinien premiować sprawcę tych cierpień przez ochronę jego osoby przed koniecznością rekompensaty cierpień najbliższych? Odpowiedź na wszystkie pytania jest negatywna.
Chodzi tu o zagadnienie szersze: co ma zrobić ktoś, kto odczuwa bardzo duże cierpienia, istnieje ich sprawca, jednakże czynnik wywołujący cierpienie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta