Konsul od kokainy
Kiedy wypływał z Gdyni na wakacje, nie wyobrażał sobie, że dżungla amazońska stanie się jego domem, a misją wyrywanie Polaków z piekła więzień Ameryki Południowej i wysyłanie ich do kraju
Tomasz Morawski mówi, że żyje pół na pół: pół w Ekwadorze i pół w Polsce. Urodził się też w połowie domu – dworu w Niebieszczanach koło Sanoka. Drugą połowę zburzyła bomba.
– Dziadkowie przeganiani raz przez Niemców, raz przez komunistów, uciekli do Krakowa, żeby ukryć się w tłumie – mówi Tomasz Morawski, konsul honorowy RP w Ekwadorze. – Ojciec spotkał matkę na studiach ekonomicznych. Jak przyszedł głód, to wrócił na wieś. Tam się urodziłem w 1950 r. Miałem szczęśliwe dzieciństwo, hasałem wśród gąsek i kur. Mieszkaliśmy pół na pół w Krakowie i Niebieszczanach. Tamtejsi ludzie byli naszymi obrońcami w czasach stalinowskich. Dom na wsi umarł wraz ze śmiercią rodziców.
Chciał studiować polonistykę. Rodzice przestrzegali: „Będziesz musiał czytać książki, które ci każą, i tego uczyć”. Skończył Wydział Wiertniczo-Naftowy w Krakowie. W wieku 21 lat został asystentem, młodszym od swoich studentów.
Pewnego dnia dostał niezwykłą propozycję. Przyjaciel ze studiów, Fin, jechał do Ekwadoru z misją handlową. Zaprosił go na wakacje do Quito.
– Taka podróż była abstrakcją, jazdą na koniec świata. Mama w bek. Ja w nerwach, jak to zorganizować. Zarabiałem 12 dolarów miesięcznie.
Gdy wchodził na statek handlowy, wopista powiedział: „Pan nie jedzie”. – Nogi się pode mną ugięły....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta