Europy nie stać na miłość w czasach zarazy
Stało się dokładnie to, co przewidywał świętej pamięci Milton Friedman, pisząc, że euro to czysto polityczny projekt przygotowany na słoneczne dni. Spłynie z pierwszym deszczem – pisze publicysta
Zaraza się rozpełzła. Strach przed niewypłacalnością z Grecji przeniósł się na Portugalię, Włochy i Hiszpanię. Rząd w Atenach za samo ubezpieczenie kredytu płaci dziś 4,2 proc. wartości. Pieniądze coraz trudniej pożyczać też Austrii, zanurzonej po uszy w toksycznych bałkańsko-ukraińskich długach i Belgii z długami większymi niż Hiszpania. Europejski Bank Centralny na podstawie ankiety wśród największych instytucji finansowych przewiduje w tym roku o 40 proc. większe straty na rynku obligacji rządowych.
Panika ma jednak swoje dobre strony. Rząd w Berlinie widząc, jak szybko kryzys rozprzestrzenia się po Europie, infekując inwestycje niemieckich banków, tratując po drodze euro i rynek obligacji, zdecydowany jest działać. Pomoc przypomina trochę akcję gaszenia lasu – kopanie rowów rozdzielających Grecję od innych państw mocno zagrożonych niewypłacalnością.
Gdzie zatrzyma się ogień
Szybki zastrzyk gwarancji dla greckiego rządu może uspokoić inwestorów i zatrzymać ucieczkę przed rynkiem europejskich obligacji. Ustabilizowanie ceny obligacji da chwilę wytchnienia. Nie tylko rządom, ale przede wszystkim bankom, które w ten sposób zabezpieczały swoje portfele inwestycyjne przed ryzykownymi kredytami dla nieruchomości czy wschodzących rynków. Dziś trudno sobie wyobrazić, gdzie ogień może się zatrzymać, jeżeli strawi granice Grecji.
W normalnym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
