Impresja na sześć wołów
Galeria wschodnia
„Dużo światła w tym obrazie, pięknie położone ukośnie promienie słońca, powietrza wiele – ale – ale unosi p. Wyczółkowskiego rozmiłowanie się w… refleksach. (…) I mamy oto na całej glebie, po której idzie orka, taką masę fioletu, że aż z oddali nawet kilkunastu kroków żre nam jeszcze oczy ów fiolet”. Tak postrzegał słynne dzieło krytyk Czesław Janowski, dając wyraz swemu nieukontentowaniu na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w 1893 roku.
Artysta niezbyt przejmował się uszczypliwościami. Taki żywioł jak Wyczółkowski, powszechnie Wyczółem zwany, nie liczył się z oporem tradycji. Podczas dziesięcioletniego pobytu na Ukrainie po swojemu zinterpretował impresjonizm. Bo owszem, uległ fascynacji tamtejszym światłem i wyjaskrawionymi nim barwami; poczuł magię bezkresnych przestrzeni – ale przy okazji zauważył ponadczasowy rytm prac rolniczych. Zrozumiał sens pradawnego rytuału, pojął jego symbolikę.
Pierwszym spotkaniem z owym fenomenem był wyjazd do majątku Branickich, na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta