Tacy sami
Źle by było, gdybyśmy uwierzyli w to, że PiS i PO to dwie całkowicie różne i nieprzystawalne partie. Są one aż tak brutalne względem siebie właśnie dlatego, że są aż tak podobne – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Nasze partie mają radykalnie odmienny pogląd na Polskę i trzeba się z tym zgodzić. PiS i PO to są partie o radykalnie odmiennych programach. Zdefiniowanie tego jako podziału na Polskę solidarną i liberalną naprawdę nie ma nic wspólnego z początkiem wojny. To jest po prostu określenie podziału politycznego w Polsce, nazwanie podziału politycznego w Polsce. Taki podział w Polsce istnieje” – powiedział w czasie sejmowej debaty Jarosław Kaczyński. Była to debata dotycząca morderstwa w łódzkim biurze PiS i ten passus tylko w pewnym stopniu odnosił się do meritum sprawy. I zapewne z tego powodu nie był zbytnio komentowany.
Jednak zasadniczą przyczyną braku komentarzy jest uznanie tych słów za oczywiste. Za konstatację jednoznacznego faktu. Tak potraktował tę wypowiedź choćby polityczny komentator „Faktu” Łukasz Warzecha, występując w audycji warszawskiego Radia dla Ciebie. Ale też zwolennicy obu partii – Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości – żyją w przeświadczeniu, iż uczestniczą w manichejskim boju dobra ze złem. To kwestia poza dyskusją. Bo nawet na najbardziej prostackim poziomie debaty – czyli w przekomarzankach radiowych didżejów i równie „wyrafinowanych” grepsach z telewizyjnych programów satyrycznych – to przecież dwa różne światy.
Nie poglądy, ale emocje
Jednak jeśli tak jest, to dlaczego naturalna droga partyjnych dysydentów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta