Czyja kompromitacja?
- Wystąpienie Bochwic i Bieszczada z Rady Etyki Mediów nie jest żadnym protestem, tylko przejawem nielojalności i tchórzostwa – pisze wiceprzewodniczący REM
Nikt nie lubi instytucji, która określa i potępia wszelkie odstępstwa od powszechnie przyjętych reguł i wskazuje, gdzie i dlaczego pojawiło się zło w społeczeństwie. Taką instytucją wobec mediów i dziennikarzy jest działająca od 14 lat Rada Etyki Mediów wybierana na dwuletnie kadencje przez tzw. konferencję mediów polskich – dobrowolną, nieformalną organizację zrzeszającą wszystkich mających coś wspólnego z mediami (udziału w konferencji odmówiły tylko koncern Agora i związane z nim redakcje, a także Izba Wydawców Polskich). Rada działa społecznie, nie otrzymuje żadnych dotacji, nie ma uprawnień do prowadzenia śledztw i karania, ocenia wyłącznie konkretne przekazy medialne.
Kampania oszczerstw
Rada nie wymaga, by ją lubiano, nie dziwi nas też fakt, że najostrzejszymi krytykami są ci, którym wytknięto złamanie zasad Karty Etycznej Mediów. Natomiast my, w radzie (mam zaszczyt od dwóch kadencji być jej wiceprzewodniczącym), wolelibyśmy oczywiście, by nie posługiwano się wobec nas kłamstwami. W ostatnim czasie kampania oszczerstw i insynuacji wyjątkowo się nasiliła, przybrawszy formę nagonki.
Naturalnie nie wszyscy tak postępują. Jeśli jednak spotykamy się z nieuzasadnioną agresją i insynuacjami ze strony mediów, które cenimy za ich niezależność i staranie, by unikać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta