Józef Mackiewicz – fanatyk wolnego słowa
W listach do redaktorów „Wiadomości” Józef Mackiewicz rozdaje ciosy na prawo i lewo. Wielki prozaik ostro krytykuje Michnika i Gombrowicza, ale także AK, prymasa Wyszyńskiego i Jana Pawła II
To, co zawsze imponowało mi u Józefa Mackiewicza, to odwaga głoszenia własnych poglądów wbrew opinii całego narodu. Mackiewicz w sprawach pryncypialnych nigdy nie szedł na kompromisy. Nigdy nie napisał wbrew sobie choćby jednego słowa, aby zrobić przyjemność wpływowym środowiskom, osobistościom czy szerokim rzeszom czytelników.
Często mówi się o Polakach, że są narodem indywidualistów. To wierutna bzdura. Polacy byli i są narodem myślącym w sposób stadny. Biada tym, którzy odważą się wyłamać z patriotycznej czy towarzyskiej dyscypliny. Tym, którzy śmią krytykować autorytety i podważać narzucone przez nie poglądy i oceny wydarzeń. Aż dziw, że określenie „polityczna poprawność” nie zostało wymyślone przez Polaków.
Józef Mackiewicz z narodowej dyscypliny wyłamywał się nagminnie. A właściwie wyłamywał się z narodowych dyscyplin, bo zarówno tej lewicowej, jak i tej bogoojczyźnianej. Czytając wydane właśnie przez londyńską Kontrę listy Mackiewicza i jego żony Barbary Toporskiej do redaktorów „Wiadomości” (pisane w latach 1947 – 1981), na myśl przychodzi to, co o Mackiewiczu w „Roku Myśliwego” pisał Czesław Miłosz.
„Pośród szlachty Wielkiego Księstwa – dowodził Miłosz – niemało było krwistych awanturników, do których zaliczyłbym jego brata Stanisława, ale znany był też typ awanturnika cichego a zaciekłego, co to nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta