Pozew za smycz
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) postanowił pozwać „Rzeczpospolitą". Poczuł się urażony komentarzem redaktora naczelnego gazety Pawła Lisickiego w tygodniku „Rz" „Plus Minus" z 12 marca tego roku.
Poszło o sformułowanie „nic nie pomaga spuszczenie ze smyczy Stefana Niesiołowskiego. Wprawdzie po staremu ujada za swoim panem tyle, że szkody nie czyni".
Tekst dotyczył strategii zarządzania emocjami społecznymi przez Donalda Tuska.
– Komentarz był obraźliwy. Porównanie mnie do psa jest tym, co robili naziści, czyli próbą odczłowieczenia – mówi „Rz" Niesiołowski.
– Pozew posła Niesiołowskiego wydaje mi się nie mniej kuriozalny niż wiele jego wypowiedzi – komentuje Paweł Lisicki.
– Co ciekawe, pan Niesiołowski nie domaga się nawet przeprosin, a jedynie 10 tys. zł zadośćuczynienia – podkreśla mecenas Jacek Kondracki, reprezentujący „Rz".
Pozwem zdziwiony jest politolog Artur Wołek.
– Stefan Niesiołowski jest tym politykiem, obok Janusza Palikota, który najczęściej obraża innych. To oni wprowadzili w tym zakresie nowe standardy w naszej debacie publicznej – uważa politolog.