Czas zacząć żyć, po prostu
Justyna Kowalczyk o Kryształowych Kulach, rozhuśtanych emocjach, kryzysach i mecie w Soczi
Mawia pani, że narty są zazdrosne i się mszczą, gdy uwagę poświęca się czemuś innemu. Dużo miały tej zimy okazji?
Justyna Kowalczyk: One cały czas są zazdrosne, o wszystko. Nawet jak pozwolą porobić coś innego, to sobie to potem od razu na mnie odbijają. Walczymy ze sobą bez przerwy. W tym sezonie od pewnego momentu wszystko inne musiało pójść na bok. Pisanie bloga, itp. Teraz odrobię zaległości.
A pani też się na nie obraża, kiedy się okazuje, że nie niosą tak jak trzeba? Tej zimy kilka razy nie niosły, również w mistrzostwach świata.
Nie zrażam się, bo to jest poza wszystkim moja pasja. Wybrałam ją 15 lat temu jako sposób na życie, nie przypuszczając nawet, gdzie w ten sposób dojdę. Poznałam narty jako dziewczyna, która zajmowała ostatnie miejsca, poznałam jako dziewczyna, która wygrywała. To jest sport technologiczny i zawsze będzie. Jeśli chodzi o smarowanie, w kilku momentach tego sezonu byliśmy równi Norwegom, w kilku byliśmy lepsi, ale generalnie naszych czterech serwismenów nigdy nie zdziała tyle, co ich dwudziestu. W MŚ w Val di Fiemme my nie popełniliśmy błędów przy smarowaniu. To Norwegowie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta