Zachęcam twórców do odwagi
Dyrygent Wojciech Michniewski o przygodzie, jaką jest partytura nowej opery, i o perypetiach z „Qudsją Zaher” Pawła Szymańskiego.
Towarzyszy pan operze Pawła Szymańskiego od jej narodzin?
Wojciech Michniewski: Jeśli za narodziny uznać powstanie rękopisu, to tak, bo Paweł Szymański pokazał mi go po ukończeniu pracy. Nie byłem natomiast wtajemniczany w poszczególne etapy powstawania opery, choć wiedziałem, że kompozytor nad nią pracuje. Co więcej, mówił mi, że chce, abym uczestniczył w jej wystawieniu.
Minęło od tego momentu sporo czasu.
Ponad 12 lat.
Patrzy pan dzisiaj na tę partyturę z takim samym entuzjazmem jak wówczas, gdy wziął ją do ręki po raz pierwszy?
Z każdą nową partyturą jest podobnie – gdy sięga się do niej po raz kolejny, z reguły odkrywa się w niej nowe rzeczy. Dziś wiem więcej o „Qudsji Zaher" niż 12 lat temu, zwłaszcza że miała ona wyznaczonych już kilka dat premiery.
I zdaje się, że było także kilka koncepcji inscenizacyjnych.
Tak, w dodatku czasem ciekawych. Jedna z premier nie doszła do skutku, bo reżyserski pomysł bazował na nieortodoksyjnym ustawieniu wykonawców. Wszystko miało się dziać na płaszczyźnie sceny, na zatopionych zapadniach, tam także mieli siedzieć widzowie; orkiestra grała co prawda w swoim kanale, ale z tyłu, za rozgrywającą się akcją sceniczną. Ponieważ „Qudsja Zaher" oprócz dużej orkiestry i solistów wymaga udziału dwóch...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
