Słabość do Polski
John Rhys-Davies, juror konkursu Off Plus Camera w Krakowie, mówi, że bardzo lubi być aktorem.
Rz: Urodził się pan w Anglii, wychował w Tanganice, często bywa pan w Stanach, gra pan w filmach na całym świecie, a pana żona i dziecko mieszkają w Nowej Zelandii. Gdzie czuje się pan w domu?
John Rhys-Davies: Tam, gdzie są książki i gdzie jest serce. Moje książki są w tej chwili na Isle of Man, a serce – w Nowej Zelandii, gdzie mieszkają moja druga żona i sześcioletnia córka.
Przed laty mały chłopiec czuł się podobno samotnie w Afryce, mnóstwo czytał i marzył, żeby zostać aktorem. To prawda?
Nie, wtedy chciałem zostać komisarzem policji, fizykiem nuklearnym albo pisarzem. Wróciłem do Anglii i tam w szkole zaczęto mnie obsadzać w sztukach teatralnych. Głównie po to, żeby spacyfikować moją energię.
Praca w Royal Shakespeare Company to ważny czas w pana życiu?
Ogromnie. Każdy aktor popełnia błędy, zwłaszcza na początku drogi. Lepiej je robić przed 300-osobową widownią niż przed 30-milionową. Poza tym to publiczność jest twoim nauczycielem i mistrzem. Jej służysz, ją musisz uwodzić. Teatr...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta