Śledź drugoroczny
Kolorowe domki zbudowano ponoć z desek wynoszonych pod płaszczami przez robotników ze stoczni.
Nie da się zapomnieć smaku kiszonego śledzia. Ten szwedzki przysmak jest sprzedawany w walcowatych wydętych od gazu puszkach. Zaleca się, by nie otwierać ich w mieszkaniu. To z powodu zapachu, który przypomina woń zgniłej ryby czy według innych – smród śmieci zostawionych na kilka dni na słońcu. Śledzia odważyłem się spróbować dopiero podczas trzeciego wyjazdu do Karlskrony.
Nie trzeba było mnie natomiast namawiać do zakupów. Nie sposób nie wejść do licznych w Karlskronie sklepików z antykami i uroczymi przedmiotami do domu i ogrodu. Wśród rozmaitych pudełeczek, figurek, lusterek, świeczników i naczyń można przebierać bez końca.
To, że Szwedzi kochają bibeloty, można się przekonać, spoglądając w okna ich domów. Szczególnie w dzielnicy Bjorkholmen zabudowanej drewnianymi, małymi, kolorowymi domami. Dziś jest to jedno z bardziej eleganckich miejsc, a 200–300 lat temu mieszkali tu robotnicy portowi.
Domy są małe, bo budowano je ponoć z desek wynoszonych pod płaszczami przez robotników ze stoczni. Ciekawostką są także lusterka zamocowane u okien. Służyły one podobno żonom marynarzy, które na wypadek intymnej sytuacji miały podgląd, czy aby nie wraca mąż. Szwedzi cieszą się, gdy ktoś fotografuje ich ogródki. I...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta