Mądra kochanka filozofa
O kończącym trylogię kobiecą filmie „Hannah Arendt" reżyserka mówi Barbarze Hollender.
Gdy Hannah Arendt w „Eichmannie w Jerozolimie" relacjonowała proces nazistowskiego zbrodniarza, towarzyszyła jej filozoficzna refleksja, jak się to stało, że tak wielkiego zła mógł się dopuścić człowiek tak bardzo nieciekawy. Myśli pani, że to pytanie o banalność zła jest ważne także dzisiaj?
Margarethe von Trotta: To pytanie jest aktualne zawsze. Bo w każdym czasie i w każdym kraju mogą zdarzyć się zwyczajni z pozoru ludzie, którzy okażą się potwornie okrutni. I – jak mówił Heidegger – przestaną myśleć. A paradoks polega na tym, że on sam – wielki filozof – też w pewnym momencie przestał myśleć. W 1933 roku roku zapisał się do NSDAP, a po dojściu do władzy narodowych socjalistów współpracował z gestapo, donosząc na kolegów z uniwersytetu. Z tego wynika, że nawet wielki myśliciel może przestać myśleć. I dać się ponieść zbiorowej histerii albo przyswoić sobie cudze poglądy.
Pani film jest opowieścią o kobiecie dostatecznie silnej, by sprzeciwić się powszechnym wyobrażeniom i mieć odwagę, by głośno wypowiadać swoje opinie.
W filmie Arendt wypowiada dwa ważne zdania, które są mi szczególnie bliskie. Pierwsze to: „Chcę zrozumieć". Ja też zawsze chcę zrozumieć świat wokół mnie, a też swoich bohaterów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta