Byliśmy piłkarzami z żelaza
Zdzisław Sosnowski kilka dni temu skończył 90 lat. Jest najstarszym żyjącym piłkarskim mistrzem Polski.
Rz: Gdyby dziś był pan młody, też chciałby być piłkarzem?
Zdzisław Sosnowski: Mnie się ten dzisiejszy futbol polski nie podoba. Oglądam przeważnie mecze angielskie, bo tam mam na co popatrzeć, jest jakiś poziom. Wspominam czasy, w których trenowałem prawdziwych mistrzów: Jacka Gmocha, Włodka Lubańskiego, Ryśka Szymczaka. Dziś takich ze świecą szukać.
Pan, jak widzę, mieszka bardzo skromnie, a dzisiaj piłkarzom nieźle się wiedzie. To też pana denerwuje?
Oni mają za dobrze. U mnie zarabialiby po pięć tysięcy maksimum, a to przecież bardzo dobra pensja. My przecież dokładaliśmy do tego, żeby grać. Musieliśmy pracować. Kiedy byliśmy w Polonii, zrobili nas z Heniem Boruczem milicjantami, do tego wywiadowcami. Nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia, ale musieliśmy udawać, że to robimy. To były czasy, kiedy Polonia na osiem miesięcy przeszła pod milicyjny protektorat.
Czym więc była dla pana piłka nożna, kiedy zaczął pan ją uprawiać 80 lat temu?
Ogromną pasją. Żeby grać, musiałem pokonać wiele przeszkód. Ojciec sprzeciwiał się moim zainteresowaniom. Nie pozwalał grać. Gdy wracałem do domu, sprawdzał, czy mam czyste ręce i niezabrudzone buty. Raz nie zdążyłem się uporządkować. Dostałem straszne bańki.
Miałem ciotkę, która mieszkała na Powązkach. Obok była fabryczna drużyna Fort Bema. Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta