Awantura o „Raus” we Frankfurcie
Spór na lotnisku może kosztować posła europejską karierę.
Wszystko zaczęło się od słowa „Raus", które niemiecki celnik na lotnisku we Frankfurcie miał rzekomo wypowiedzieć pod adresem europosła PO Jacka Protasiewicza.
Polityk twierdzi, że wyprowadziło go to z równowagi i powiedział celnikom, że jak się mówi „Raus", to razem z „Hände Hoch", a stąd już tylko krok do „Heil Hitler". I że powinni odwiedzić obóz koncentracyjny w Auschwitz, gdzie takich słów nadużywano. „Heil Hitler" wyprowadziło z kolei z równowagi celnika, który wezwał policję. Ta zabrała Protasiewicza z lotniska na posterunek, skuła kajdankami i – zdaniem relacjonującego te wydarzenia – popychała. Ostatecznie incydent zakończył się pokojowo. Protasiewicza uwolniono i mógł polecieć dalej do Strasburga.
I całej sprawy by nie było, gdyby nie artykuł we wczorajszym wydaniu najbardziej poczytnego niemieckiego dziennika „Bild", gdzie Protasiewicza opisano jako pijanego polityka, awanturującego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta