Sztuka kamuflażu
Dramatyczne apele o wyrównanie szans to tylko zagrywka biznesowa – pisze przewodniczący rady nadzorczej Orange Polska w polemice z Zygmuntem Solorzem-Żakiem.
Maciej Witucki
To nietypowa sytuacja, gdy rzekoma ofiara przypisuje oprawcy własne przewinienia. Robi przy tym dużo hałasu i oskarża osoby postronne, że nie widzą jej cierpienia. Pan prezes Zygmunt Solorz-Żak straszy planami zawłaszczenia przez zachodnie koncerny (Orange i T-Mobile) rzadkiego polskiego dobra, jakim są częstotliwości pozwalające na świadczenie usług szybkiego internetu LTE (chodzi o tekst „Polska bez kompleksów" z „Rz" z 17 lutego – właściciel Polkomtelu proponował w nim budowę wspólnej sieci LTE w Polsce – red.). Jego zdaniem konkurencja działa w zmowie przeciwko Polkomtelowi, który w starciu z międzynarodowymi konkurentami nie ma równych szans. Natomiast nadzorujące urzędy wszystkich instancji – UKE, UOKiK i rząd – nie reagują. Tymczasem sam właściciel Polkomtelu działa według zasady, którą wyznał już w 1994 r.: „Jedziemy przez pustynię na wielbłądzie. Gdy słyszymy, że do wielbłąda będą strzelać, dodajemy mu pasy i udajemy, że to zebra. Później z zebry można zrobić konia. I jedziemy dalej".
Właściciel Polkomtelu używa wielkich słów – powołuje się na narodowy interes, patriotyzm i dobro Polski. Moim zdaniem motywacją do tych deklaracji nie jest jednak zryw patriotyczny (oczywiście patriotyzmu nie odmawiam nikomu), lecz jak to najczęściej w biznesie bywa... pieniądze. Dramatyczne apele o wyrównanie szans to tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta