Reklamówka z dolarami
Żeby prowadzić interesy na Wschodzie, trzeba dobrze poznać tamtejsze warunki i umieć funkcjonować w permanentnym kryzysie. I polscy przedsiębiorcy się tego nauczyli – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej"
Od niespecjalnie uzasadnionego entuzjazmu do równie mało uzasadnionej frustracji – taka huśtawka nastrojów zwykle towarzyszy odpowiedzi na pytanie, jakie są perspektywy biznesu z państw unijnych, w tym Polski, na Ukrainie i w Rosji. W tej chwili jesteśmy w fazie frustracji, media są pełne wyliczeń, ile z powodu trwającego właśnie kryzysu stracą polskie firmy i polscy przedsiębiorcy. Niepokojące jest to, że tym razem ta frustracja stanowi realne odzwierciedlenie niepewności, co się będzie działo dalej, w szczególności ze strony Rosji. Pocieszające jest natomiast to, że o ile – by użyć w kółko powtarzanego zwrotu – nie dojdzie do eskalacji konfliktu, wszystko wróci do normy, czyli będzie jak dawniej.
Z tym że tę „normę" w odniesieniu do Ukrainy i Rosji należy pojmować w swoisty sposób. Zastanawiające jest to, że w Polsce stosunkowo słabo się o tym pamięta. Otóż historia polskich kontaktów biznesowych z państwami za Bugiem to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta