Sygnalista czy donosiciel
ZARZĄDZANIE | Choć polskie prawo nie chroni whistleblowera, pracodawca nie zamknie bezkarnie ust osobie zgłaszającej nieprawidłowości w firmie. Zła reakcja może go kosztować utratę wizerunku i przegraną w sądzie pracy, a nawet karnym.
Oponenci whistleblowingu zaprotestują – „u nas nie ma takiego zjawiska", niektórzy dodadzą złośliwie: „w polskim prawie się nie przyjął." Ale czy mają rację? Czy fakt, że polski ustawodawca nie poświęcił mu odrębnych regulacji, skutkuje tym, że pracodawca może spać spokojnie?
Czym właściwie jest whistleblowing? Łamańcem językowym? Z całą pewnością. Kolejnym anglosaskim wyrazem implementowanym do języka rodzimego, który jeszcze nie doczekał się godnego odpowiednika? Jak najbardziej. A merytorycznie?
Kilka słów o whistleblowingu
Generalnie jest to zjawisko informowania przez pracownika o nadużyciach w miejscu pracy. Kluczowe jest, aby działał on w dobrej wierze i ujawnił informacje istotne dla społeczeństwa albo pracodawcy. Może zatem poinformować o zachowaniach niemoralnych, niezgodnych z prawem, z zasadami bezpieczeństwa i higieny pracy, nielegalnych itd.
Podstawą tej instytucji jest bezpieczeństwo prawne whistleblowera, korzystającego z odpowiednio przygotowanych przez ustawodawcę instrumentów ochraniających.
Zjawisko whistleblowingu wywodzi się z prawa anglosaskiego (tzw. common law) i na gruncie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta