Widmo nowej Jałty
Widząc słabość Unii i jej niechęć do zaangażowania na Wschodzie, Kreml zechce pewnie uzyskać od Zachodu zapewnienie o uznaniu szczególnej „odpowiedzialności" Rosji za państwa posowieckie, z wyłączeniem państw bałtyckich oczywiście – przewiduje publicysta.
Tuż po Wielkanocy na wojskowym lotnisku w Świdwinie wylądował transportowy hercules. Na jego pokładzie przybyły do Polski amerykańskie siły wsparcia. Były przemowy i uroczyste deklaracje. Na widok amerykańskich żołnierzy szef MON Tomasz Siemoniak uniósł się patosem: „Przyjaciół poznaje się po czynach, a nie po słowach" – powiedział. Padły też słowa o „wielkim wydarzeniu" (to generał Lech Majewski) oraz nawiązania do pierwszego kroku człowieka na Księżycu (to znowu Siemoniak).
Cóż, wydarzenie było w istocie księżycowe. W czasie gdy na wschodniej granicy Ukrainy zatrzymało się wedle różnych szacunków od 40 do 80 tysięcy rosyjskich żołnierzy, położoną w bezpośrednim sąsiedztwie Polskę przybyła chronić kompania 150 spadochroniarzy. Ci żołnierze oraz 30 myśliwców F-16 to prawdopodobnie cały – jak dotąd – wkład NATO w obronę polskiego sojusznika.
Można oczywiście drwić z Siemoniaka, że jedyne, co zdołał wyżebrać podczas wizyty w Waszyngtonie, to tych nieszczęsnych 150 żołnierzy, ale – mówiąc szczerze – należy wątpić, czy jakikolwiek inny rząd zwojowałby więcej. To nie jest tak, że gdyby rządził PiS, to Jarosław Kaczyński namówiłby Amerykanów na wspólną wyprawę na Krym. Nie, Amerykanie i główne kraje Unii Europejskiej najwyraźniej pogodziły się z aneksją Krymu przez Rosję i poza symbolicznymi sankcjami nie zamierzają na razie robić nic...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta