Bezpieczeństwo, głupcy!
Dla sytuacji Polski kluczową kwestią jest naginanie przez mocarstwa zachodnie treści umów tak, by były one zgodne z interesami Rosji, a sprzeczne z interesami własnych sojuszników – pisze publicysta.
Wrześniowy szczyt NATO w Newport po raz kolejny udowodnił prawdę szczególnie trudną do zrozumienia przez Polaków. Tę mianowicie, że nikt nie zdejmie z nas odpowiedzialności za nasze bezpieczeństwo. Niestety i tym razem robimy wszystko, by prawdę tę wyprzeć ze świadomości.
W złej wierze
Polska liczyła, że w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę NATO podejmie decyzję o realnym wzmocnieniu tzw. flanki wschodniej sojuszu. Już w kwietniu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaapelował, aby na terytorium Polski na stałe stacjonowały dwie ciężkie brygady NATO (ok. 8 tys. żołnierzy i ponad 100 czołgów).
Mocarstwa zachodnie zbagatelizowały obawy sojuszników ze wschodniej Europy. Swoją miękką politykę w tej sprawie uzasadniają koniecznością dotrzymania umów zawartych z Moskwą w trakcie procesu rozszerzania NATO w końcu lat 90. XX wieku. Chodzi o „Akt stanowiący o wzajemnych stosunkach, współpracy i bezpieczeństwie pomiędzy NATO a Federacją Rosyjską" (1997). Miał on być rodzajem zadośćuczynienia Rosji za przyjęcie do sojuszu Polski, Węgier i Czech w 1998 roku.
W dokumencie tym Moskwa zobowiązała się m.in. do: „uznania kluczowej roli demokracji, politycznego pluralizmu, państwa prawa i praw człowieka", „rezygnacji z groźby użycia lub użycia siły" przeciwko jakiemukolwiek państwu oraz „poszanowania suwerenności każdego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta