Chiny czekają ciekawe czasy
Hongkong nie będzie drugim placem Tiananmen. Po pierwsze, nie leży w centrum chińskiego mocarstwa, po drugie, protestujący nie domagają si zmian w całym kraju – pisze prezes PAN.
Byłem w Hongkongu parokrotnie, zarówno przed, jak i po przejęciu go przez Chiny. Wykładałem tam na uniwersytecie, poznałem wielu studentów, prowadziłem rozliczne rozmowy z ich mentorami, szczególnie pasjonujące w momencie fundamentalnej politycznej transformacji, po 155 latach bycia brytyjską kolonią. To zapewne tłumaczy moje duże zainteresowanie tym regionem – bo łącznie z terytoriami na stałym lądzie Hongkong to więcej niż tradycyjnie rozumiane miasto.
Po powrocie parę dni temu z krótkiego pobytu w Azji, choć tym razem bez wizyty w Hongkongu, mam nieodparte wrażenie, na podstawie rozmów i tamtejszych mediów, że dzieją się w Chinach rzeczy niezwykle ważne, a ich potencjał wykracza poza rozumienie sytuacji przez pobieżnych obserwatorów. Punktem wyjścia do analiz jest tam z reguły refleksja na temat możliwości powtórzenia tragicznego scenariusza znanego nam z placu Tiananmen 25...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta