Po co nam podatek bankowy
Karząc banki, możemy bardziej ukarać się sami. Tak więc i pomysły na tanie „udomowienie" banków muszą być odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość – pisze ekonomista.
Jan Czekaj
Wbrew pozorom udzielenie odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule nie jest wcale takie proste. Na dobrą sprawę nikt nigdy nie sprecyzował, jakie są cele tego wzbudzającego tyle emocji i trzęsącego notowaniami giełdowymi podatku. Jeżeli nawet w tocznych dyskusjach były formułowane pewne sugestie odnośnie do celów, to ulegały one ewolucji w czasie. Prześledźmy zatem, jak przebiegała ta ewolucja.
Cel pierwszy: „penitencjarny"
Pierwotnie zamiar wprowadzenia tego podatku był traktowany głównie jako forma kary dla „banksterów", którzy wyzyskują społeczeństwo, udzielając kredytów lub ich odmawiając. Niewątpliwie istotną rolę, godnego naśladowania przykładu, odegrały działania podejmowane przez premiera Orbána na Węgrzech, który wprowadził taki podatek. W polskiej opinii publicznej Orbán zyskał miano męża stanu, herosa niemal, który potrafił w imię interesu narodowego przeciwstawić się wyzyskowi węgierskiego społeczeństwa przez potężny międzynarodowy kapitał finansowy.
Równocześnie rozpowszechniane w środkach masowego przekazu informacje o niebotycznych zyskach sektora bankowego, całkowitym unikaniu płacenia podatków w Polsce, oszustwach w przypadku kredytów we frankach tworzyły w świadomości społecznej nie tylko akceptację, ale też oczekiwanie na podjęcie podobnych działań w Polsce....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta