Zyga z mieleckiej rodziny
Zmarł Zygmunt Kukla, bramkarz Polski z mundialu w Argentynie. Całe życie spędził w Mielcu i tam pozostanie na zawsze
Powiedzenie „o zmarłych dobrze albo wcale" Zygmunta Kukli nie dotyczy. Nie słyszałem, żeby ktoś mówił o nim źle za życia więc po śmierci tym bardziej. - Zyga mówił to, co myślał-wspomina Andrzej Szarmach-Zyga nigdy nie kombinował - dodaje Grzegorz Lato. - Nie knuł, nie zazdrościł ludziom, był życzliwy dla wszystkich - mówi Andrzej Binkowski, kolega z boiska piłki ręcznej Stali Mielec, a potem działacz PZPN.-Zygmunt był lojalny i odpowiedzialny - to słowa Jacka Gmocha.
Każdy kto poznał Zygmunta Kuklę mniej więcej takim go zapamiętał. Wielki, zwalisty chłop, z bujną grzywą i długimi bakami, jakie w latach siedemdziesiątych należały do dobrego tonu. Chodził wolno, przechylony na bok, niewiele mówił, sprawiał wrażenie mruka. Dopóki nie nabrał do człowieka zaufania. Wtedy coś się w nim otwierało, dowcipkował, opowiadał, czasami miewał potrzebę mówienia.
Kilka lat temu pojechałem do niego do Mielca właśnie po to, żeby poopowiadał. Wiedziałem, że zastanę go w kiepskim stanie fizycznym i psychicznym. Trochę się bałem tej rozmowy i tego, co tam zobaczę. Zygmunt Kukla mieszkał od lat w tym samym bloku z wielkiej płyty, przy ulicy Janusza Kusocińskiego, rzut kamieniem od stadionu Stali. Normalny dom, przemiła żona, kawa, ciastka, bo kolega z Warszawy przyjechał. Mówili mi, że zastanę melinę a żony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta