Siła znad morza
Po meczu z Cracovią odżyły nadzieje Lechii na tytuł mistrza Polski.
Mecz w Gdańsku był wyjątkowo dobry. Zaczął się od takich ataków Cracovii, że kibice Lechii nie bardzo wiedzieli, co się dzieje, a Piotr Nowak na ławce wyglądał na człowieka dotkniętego paraliżem. Łatwość, z jaką krakowscy napastnicy przedostawali się na pole karne gospodarzy, była zdumiewająca. Marcin Budziński i Krzysztof Piątek nic sobie nie robili z obrońców, wśród których byli bądź co bądź dwaj reprezentanci Polski Grzegorz Wojtkowiak i Jakub Wawrzyniak oraz ten, który ma być jej przyszłością: Rafał Janicki.
W ciągu pół godziny Cracovia powinna zdobyć trzy bramki, a zdobyła tylko jedną. Ładną akcję Krzysztof Piątek zakończył mocnym strzałem pod poprzeczkę. Była to pierwsza bramka stracona przez Lechię wiosną z gry (przed tygodniem Duszan Kuciak nie obronił w Niecieczy karnego).
O wadze goli padających w 45. minucie krążą legendy, ale pisanie o „bramkach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta