O co naprawdę chodzi w ustawie o biegłych rewidentach
Jeśli posłowie uwierzą lobby doradców i zostaną przekonani, że działają w interesie państwa i niezależności rewidentów, zadecydują za przedsiębiorców, kto ma im doradzać – uważa ekspert
W dyskusji nad ostatecznym kształtem ustawy o biegłych rewidentach jak bumerang powracał temat niezależności audytora. Najwięcej w tej sprawie mieli do powiedzenia lobbyści międzynarodowych sieci doradztwa podatkowego. Argumentowali, że biegły rewident nie może budować strategii podatkowej i jednocześnie oceniać jej w procesie badania sprawozdania finansowego. To zresztą podstawowa zasada negocjacji, która nakazuje zachęcić drugą stronę do tego, żeby się z czymś zgodziła. Potem przekonywanie idzie już dużo łatwiej. A to, że biegli nie budują strategii podatkowych, bo zakazuje im tego zarówno obowiązująca ustawa, jak i nowy projekt, nie ma żadnego znaczenia. Po co to wszystko i do czego konkretnie przekonują w kuluarach lobbyści doradców, właśnie się dowiedzieliśmy.
Światło dzienne ujrzała wreszcie seria poprawek do projektu ustawy o biegłych rewidentach. Zmian nie ma wiele. Autorów interesuje wyłącznie jedno – przejęcie rynku doradztwa. Skutki? Dla międzynarodowych korporacji doradztwa podatkowego wspaniałe. Jeśli projekt poprawek zostanie przegłosowany, to polski parlament zmusi przedsiębiorców do korzystania z doradców, z których korzystać wcale tak bardzo nie chcą. I zrobi to w głębokim przekonaniu, że zwiększa bezpieczeństwo obrotu. Problem w tym, że w kwestiach bezpieczeństwa i zgodności z prawem coraz więcej firm woli pytać biegłych rewidentów, którzy jasno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta