Unia nie chce już oswajać dzikich plemion
Nieuchronny marsz ku podziałowi Wspólnoty
Zeszłotygodniowe słowa Angeli Merkel o tym, że choć chce dobrych relacji z Polską, to jednak nie może „trzymać języka za zębami" i nie reagować na ignorowanie przez nasz kraj zaleceń Komisji Europejskiej w sprawie przestrzegania zasad prawa, świadczą o tym, że kanclerz Niemiec zdecydowała o trwałym podziale Unii Europejskiej i zaakceptowaniu Europy kilku prędkości. Paradoksalnie, jest to dokładnie to, czego chce Jarosław Kaczyński. Czyżbyśmy zatem byli świadkami rozpadu wspólnoty europejskiej takiej, jaką znaliśmy do tej pory?
Deklaracja Merkel padła w dniu, w którym spotkała się ona z przywódcami Francji, Włoch i Hiszpanii. Wszystko wskazuje na to, że postanowiono tam o ściślejszej integracji krajów strefy euro lub, mówiąc bardziej precyzyjnie: państw zainteresowanych przyspieszeniem i zintensyfikowaniem procesów unifikacyjnych wewnątrz UE. Nie chcą one czekać na maruderów, takich jak Polska czy Węgry, i pragną zacieśnienia współpracy w ramach wspólnego budżetu krajów mających walutę euro. Kraje te inaczej patrzą prawie na wszystko, co stanowi o współczesnej agendzie politycznej: zaczynając od waluty właśnie i spraw gospodarczych, poprzez stosunek do imigrantów i mniejszości, po relacje z USA. Dla przywódców tych państw poglądy Kaczyńskiego czy Orbána...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta