Krzyk przebija dach
Wyścigi łyżwiarskie na krótkim torze to koreańska specjalność i duma. Efekt: sześć olimpijskich medali.
Krzysztof Rawa z Pjongczangu
Przed rokiem 1992, czyli zanim short track pojawił się w Albertville, Korea Płd. startowała w dziesięciu igrzyskach olimpijskich z zawstydzającym dla ponad 50-milionowego kraju wynikiem: zero medali.
We Francji wszystko się odmieniło – dwa złote krążki na krótkim torze i przyszło szaleństwo, które trwa do dziś. Sport narodowy? Może ktoś się spierać, czy wygrał z piłką nożną lub golfem, lecz fakty są, jakie są: z ponad 50 medali, jakie Koreańczycy przywieźli z igrzysk zimowych przed Pjongczangiem, tylko trzy nie zostały zgarnięte z toru lodowego, krótkiego lub długiego.
Przyczyna leży w azjatyckiej przemyślności: rząd po konsultacji z naukowcami uznał, że budowa fizyczna obywateli generalnie sprzyja jeździe na łyżwach. W skrócie: nieduży wzrost, niżej położony środek ciężkości i mocne nogi to zalety w pokonywaniu ostrych wiraży.
Już sama zapowiedź włączenia short tracku do programu igrzysk w Albertville przyspieszyła działania organizacyjne. Znalazły się pieniądze, powstały szkoły i szkółki, dziś od małego można w każdym większym koreańskim mieście śmigać na lodowiskach pod opieką tutejszych sław trenerskich.
Nie trzeba wiele wysiłku, żeby dojrzeć w short tracku atrakcje. Krótki tor jest rzeczywiście krótki, ma 111,12 m (ten klasyczny – 400 m). Łyżwiarki i łyżwiarze startują na igrzyskach w ośmiu konkurencjach: na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta