Obojętne, co sobie wymyślicie
Bramkarz reprezentacji Polski o tym, jak ważny będzie pierwszy mecz na mundialu, i o sile spokoju.
Rz: Jest pan jedynym zawodnikiem z obecnej kadry, który był już na mundialu. W 2006 roku jako 21-latek pojechał pan jako trzeci bramkarz na MŚ do Niemiec...
Łukasz Fabiański: I byłem wtedy mentalnie jeszcze dzieciakiem. Miałem zerowe doświadczenie, jeśli chodzi o wielką piłkę. Była to dla mnie ogromna nauka i w pewnym sensie udział w mundialu otworzył mi oczy i pokazał, jak wygląda futbol na najwyższym poziomie.
Łudził się pan wtedy, że zagra?
Nie. Zgrupowanie przed mundialem to był dopiero mój trzeci kontakt z seniorską reprezentacją. Wcześniej byłem powołany tylko na dwa mecze towarzyskie. Trener Paweł Janas i szkoleniowiec bramkarzy Jacek Kazimierski stawiali sprawę jasno: mam zbierać doświadczenie i tyle.
To był bardzo dziwny mundial. Pojechaliśmy go przegrać.
Nigdy nie jedzie się na wielką imprezę, żeby przegrać, ale rozumiem, co ma pan na myśli. Po pierwszym meczu z Ekwadorem, przegranym 0:2, wszystko siadło. Atmosfera zrobiła się gęsta i nieznośna. Tak naprawdę zaczęło się psuć już wcześniej, przy tych zaskakujących...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta