Idę na marsz
To nie narodowcy z krzyżami celtyckimi będą decydować za mnie, czym jest niepodległość. I nie anarchiści i lewacy będą określać, czy patriotyzm i silne państwo to po prostu autorytaryzm i faszyzm – pisze publicysta.
W latach 70. spotykałem endeków, którzy odmawiali jakiejkolwiek pomocy w działalności przeciw komunie. Chcieli „zachować esencję narodu", którą my, opozycjoniści, mogliśmy wykrwawić. Nic nie znaczyło, że nasz opór wyrzekał się użycia siły. W tych latach po Marcu '68 przechodnie bali się podnosić ulotki z ulicy. Pamiętam, jak trudno było – nawet po karnawale Solidarności – znajdować lokale na konspiracyjne drukarnie.
Idę na Marsz Niepodległości, bo wierzę w ćwiczenie aktów solidarności. Uczestniczyłem, jako niewierzący, w procesjach Bożego Ciała prowadzonych przez prymasa Wyszyńskiego. I tak samo teraz wierzę, że Marsz Niepodległości ma tym większy sens, im bardziej spieramy się ze sobą. Dlatego patrzę spokojnie na Obywateli RP, którzy wykorzystują prawo do publicznych demonstracji i twierdzą, że nie ma wolności.
Nieobecni nie mają racji. Głosujemy i głową, i ręką, i nogami. Oczywiście, że idąc na Marsz Niepodległości, nie mam wpływu na to, co zrobi czoło pochodu. Podobnie nie zdołam powstrzymać każdego, kto zacznie skandować kompromitujące hasła. Ani jak pokaże to zachodni, wschodni, a wreszcie – któryś z polskich kanałów telewizyjnych. Żyjemy jednak w wolnym kraju i w rocznicę odzyskania niepodległości chcę jako obywatel odpowiadać za własne działania i zaniechania. Ale niech za swoje działania i zaniechania odpowiada też nasze państwo. Jego instytucje i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta