Państwo to zły właściciel banku
W gospodarce wolnorynkowej państwowe banki to zwykle systemowy kłopot. Eksperymenty z nacjonalizacją sektora bankowego wywoływały kryzysy gospodarcze. Przykładów jest aż nadto we wszystkich regionach świata.
Kilka lat temu formalne przejęcie kontroli państwa nad drugim największym polskim bankiem – Pekao SA wywołało hurraoptymistyczne komentarze mediów i większości polityków oraz bezrefleksyjną radość z faktu, że odbita została z rąk obcych istotna instytucja finansowa, która (w domyśle) nie służyła do tej pory wsparciu polskiej gospodarki, tylko wyłącznie ukrytym celom jej zagranicznego właściciela. Za aksjomat przyjęto wówczas tezę, że wzrost roli rządu w akcjonariacie banków jest czymś pożądanym, wręcz wyrazem swoiście rozumianego patriotyzmu gospodarczego. Nie przedstawiono żadnego racjonalnego dowodu na prawdziwość tej tezy. Ponieważ rozpoczyna się właśnie walka o przejęcie kontroli nad systemowo niezwykle istotną dla polskiej bankowości, jedną z najbardziej innowacyjnych instytucji finansowych, mBankiem – po ogłoszeniu przez jego dotychczasowego właściciela Commerzbanku chęci sprzedaży – wróćmy do rzetelnej dyskusji na temat roli państwa w zarządzaniu operacyjnym przedsiębiorstwami i bankami. Przyjrzyjmy się faktom oraz spróbujmy zderzyć je z mitami, również tymi o największym ładunku emocjonalnym.
Według opublikowanego w tym roku raportu MFW we współpracy z EBOR (Polska jak wiadomo jest członkiem obu organizacji) pt.: „Ocena roli firm państwowych w Europie Środkowej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej", generalnie w Polsce najbardziej rentowne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta