Mińsk ulega presji Moskwy
Nieco ponad trzy dni po wstrzymaniu rosyjskich dostaw ropy białoruski premier zadzwonił do Moskwy.
Rosja odblokowała dostawy ropy naftowej na Białoruś, które zostały wstrzymane 1 stycznia. Mińsk nie odważył się na sprowadzenie droższego surowca z „alternatywnych źródeł" poprzez Polskę i państwa bałtyckie, o których pod koniec grudnia mówił prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko.
A to oznacza, że w najbliższych tygodniach rządzący od ponad ćwierćwiecza prezydent Białorusi będzie musiał ponownie usiąść do rozmów z Władimirem Putinem, by znaleźć kompromis w sprawie porozumienia dotyczącego „głębszej integracji" z Rosją. Media spekulują, że do podpisania dokumentu może dojść już w styczniu. Od tego, co znajdzie się na jego kartach, będzie zależała cena gazu i ropy dla Białorusi. Od tego też będzie zależał stan białoruskiej gospodarki.
Mińsk utrzymuje, że integracja powinna dotyczyć wyłącznie kwestii ekonomicznych, Moskwa nalega na wspólną walutę, a nawet wspólne organa władzy.