Orzeszek za twardy dla obcęgów
30 lat temu Polacy nas wspierali, po bratersku. Ja o tym pamiętam – mówi Vytautas Landsbergis, były przywódca Litwy.
Początek 1991 r. to decydujący moment walki Litwinów o wyrwanie się spod skrzydeł Moskwy. 13 stycznia radzieckie oddziały zaatakowały wieżę telewizyjną w Wilnie, pod którą były tysiące protestujących. W wyniku szturmu życie straciło 14 osób, kilkaset zostało rannych. To było jedno z ostatnich uderzeń upadającego imperium. W grudniu 1991 r. ZSRR już nie istniał.
30 lat temu wierzył pan, że można pokonać imperium sowieckie?
Tak, do tego potrzebna była stanowczość i wytrzymałość. Nie chodziło o to, by doprowadzić do jego kapitulacji, lecz do tego, by się samo z siebie rozpadło.
Jakie pan brał wtedy pod uwagę opcje? Także taką, że Litwa nie odzyska niepodległości?
Nie, nie myślałem, że nigdy nie odzyska. W nocy dokładnie przed 30 laty decydowało się, czy stanie się to w tym momencie, czy też trzeba będzie czekać kilka lat.
Dlaczego się udało? Tak słaba była Moskwa?
Plany agresorów się zawaliły. Nie przewidywali oporu ludności...
Archiwum to wszystkie treści publikowane w "Rzeczpospolitej" od 1993 roku.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta